Prawdy i mity o bezpiecznej jeździe [wywiad]
Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault, odpowiada na pytania Tomasza Czarneckiego.
Tomasz Czarnecki: Zgadza się pan z opinią, że polscy kierowcy mają o sobie wysokie mniemanie, a umiejętności słabe?
Zbigniew Weseli: Przeprowadzone w Polsce badania wykazują, że aż 85 procent mężczyzn uważa się za bardzo dobrych kierowców. Wśród kobiet wskaźnik ten jest niższy i wynosi 60 procent. Tymczasem zajęcia organizowane w ośrodkach doskonalenia techniki jazdy diametralnie weryfikują te wskaźniki – aż 80 procent kobiet i mężczyzn ma problemy z bezpieczną jazdą oraz panowaniem nad samochodem w trudnych warunkach drogowych. Nam na kursach zdarzało się gościć kierowców, którzy mieli problemy z przejazdem zwykłego slalomu bez potrącenia pachołków. Jakim cudem dostali prawo jazdy, tego nie wiem…
Niewłaściwa pozycja za kierownicą
Jakie najczęstsze błędy popełniają kursanci?
– Jest ich wiele. Na przykład niezwykle często spotykamy się z niewłaściwą pozycją za „kółkiem”. Mówimy tutaj o trzymaniu kierownicy jedną dłonią, jeździe na wyprostowanych rękach i odchylonym do tyłu oparciu czy też zbyt wysoko uniesionym fotelu. A trzeba pamiętać, że źle ustawiony fotel praktycznie uniemożliwia skuteczne operowanie kierownicą w takie sposób, aby udało się wykonać „manewr obronny”, czyli próbę uniknięcia kolizji, wypadku.
Mity o męskiej wyższości nad kobietami jeśli chodzi o umiejętności jazdy są prawdziwe?
– To tylko stereotyp. Z moich obserwacji wynika, że kobiety jeżdżą z reguły bezpieczniej. Na takie zachowanie duży wpływ ma ich instynkt ochrony życia. Natomiast mężczyźni lubią szarżować, co też leży w ich naturze.
Młody człowiek „za kółkiem” oznacza niebezpieczeństwo? A może właśnie osoby do 30 roku życia, teoretycznie mające najlepszy wzrok, refleks i są lepszymi kierowcami?
– To sprawa indywidualna. Według danych statystycznych młodzi kierowcy należą do grupy podwyższonego ryzyka. Dlatego jestem zdecydowanym zwolennikiem wejścia w życie rozporządzenia dotyczącego obowiązkowych szkoleń związanych z zagrożeniem w ruchu drogowym – kierowanych właśnie dla ludzi stawiających pierwsze kroki w jeździe samochodem. Być może nastąpi to wreszcie w 2016 roku.
Jeździmy „na nosa”
Polscy kierowcy znają dobrze przepisy związane z ruchem drogowym?
– Moim zdaniem wielu doświadczonych kierowców miałoby duże kłopoty z prawidłowymi odpowiedziami na pytania dotyczącymi przepisów ruchu drogowego, które pojawiają się obecnie podczas egzaminu na prawo jazdy. Przepisy zmieniają się, a prowadzący pojazdy z wieloletnim stażem jeżdżą często na przysłowiowego „nosa”.
W Szkole Jazdy Renault Szkolą się często firmy. Czy osoby na niższych stanowiskach jeżdżą gorzej od menedżerów a najlepiej jeżdżą prezesi? A może odwrotnie?
– To w jaki sposób przemieszczamy się swoim samochodem w dużym stopniu zależy od wyuczonego stylu jazdy. Trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, który segment kierowców jeździ bezpiecznie. Jedno jest jednak pewne, większość prowadzących pojazd nie weryfikuje swojego stylu jazdy i nie uczestniczy w szkoleniach z bezpiecznej jazdy.
Parkowanie to zmora
Jedna z naszych ekspertek porównała rozmawianie przez telefon w aucie z użyciem zestawu głośnomówiącego z wypiciem alkoholu. Czy zatem zestawy głośnomówiące powinny być zdelegalizowane?
– Zestaw głośnomówiący to lepsze zło niż rozmowa w trakcie jazdy przez telefon. Co do zdelegalizowania zestawów głośnomówiących, to na obecnym etapie rozwoju komunikacji między ludźmi jest to nierealne. Natomiast więcej czasu powinniśmy poświęcić na edukacje o zagrożeniach wynikających z rozmawiania przez zestaw głośnomówiący podczas jazdy do czego mogą się przyczynić media oraz ich czytelnicy, słuchacze, widzowie.
Mam też wrażenie, że Polacy nie za bardzo radzą sobie z parkowaniem…
– Niestety, to prawda, nie najlepiej radzimy sobie z tym elementem obsługi samochodu. Dowód tego stanowi fakt, że gdyby przeanalizować liczbę zdarzeń drogowych związanych z użytkowaniem auta w firmach, większość z nich dotyczy właśnie szkód parkingowych.
Słyszałem opinię, że jadąc w trasę, najbardziej niebezpieczne są ostatnie trzy kilometry drogi.
– Również i tutaj potwierdzam postawioną tezę. Tuż przed dotarciem na miejsce przestajemy się skupiać wyłącznie na kierowaniu pojazdem. Zaczynamy myśleć o tym, co za chwile będziemy robili, lub instynktownie przyśpieszamy, aby być szybciej u celu. A wtedy najłatwiej o błąd i tragedię.