Auta autonomiczne będą jeździły po drogach za 10 lat [wywiad]

Być może w przyszłości ludzie nie będą czerpali przyjemności z prowadzenia auta (fot. SEAT)
Z Pawłem Kacperkiem, niezależnym ekspertem w branży usług lokalizacyjnych i nawigacyjnych założycielem magazynu Connected Life rozmawia Tomasz Czarnecki.
Tomasz Czarnecki: – Coraz mniej argumentów znajduję dla „obrony” typowych nawigacji przenośnych (PND) względem telefonicznych. Czeka nas zatem agonia tego typu sprzętu?
Paweł Kacperek: – Niezupełnie. Zawsze znajdą się amatorzy jednego, jak i drugiego. Osobiście korzystam z obu rozwiązań, chociaż coraz częściej nawigacje typu PND zastępuję tymi oferowanymi przez producentów samochodów, czyli wbudowanymi w system infotainment. I wydaje mi się, że ta integracja auta z naszym smartfonem, stanowi przyszłość usług lokalizacyjnych. Jeżeli zaś chodzi o klasyczne PND, kilku producentów, jak np. Becker, oferuje już aktualizacje on-line. To szalenie istotny krok w kierunku optymalnego wykorzystania nawigacji i uniknięcia problemu nieaktualnych map. Podsumowując – po mieście wybiorę nawigację mobilną – Google czy NaviExperta, jadąc w trasę – zastanowię się nad Beckerem, Garminem czy nawet polskim Smart GPS.
Fabryczne nawigacje nadal będą się pojawiać w autach, czy w najbliższym dziesięcioleciu zapomnimy o tym rozwiązaniu?
– Przejdą one niesamowitą ewolucję. Wbudowana nawigacja stanie się naszym asystentem, który będzie współpracował z urządzeniem mobilnym (smartfon, smartwatch, opaska na rękę). Pierwszy krok w tym kierunku już wykonują producenci samochodów. Na przykład za pomocą aplikacji Mercedes Me można najpierw wprowadzić trasę w aplikacji, bo jest wygodniej i bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do obsługi smartfona, a następnie przesłać ją do pojazdu. Co więcej, ta inteligentna nawigacja uczy się naszych zachowań. Wiedząc, że codziennie rano pokonujemy tę samą trasę z domu do pracy i analizując sytuację na drogach w czasie rzeczywistym, jeśli urządzenie wykryje na zwykle uczęszczanej zator, zaproponuje alternatywną drogę. I zrobi to chwilę przed ruszeniem z domu. Zatem nawigacje fabryczne czekają piękne lata. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z faktu, że mówimy już tutaj o dużym systemie, pomocniku kierowcy. Nawigacja to jedynie jego składowa.
System automatycznego parkowania? Ludzie z nich nie korzystają!
Co pan sądzi na temat systemów wykrywających korki?
– Nie wyobrażam sobie dzisiaj już poruszania się po mieście czy kraju bez tego typu rozwiązań. Najczęściej i najchętniej używam NaviExperta, bo firma z Poznania rzeczywiście dużo pracy wkłada w to, żeby propozycje omijania korków były jak najlepsze. Ale to nie jedyny produkt. Google w tym zakresie robi wielkie postępy i potrafi zaskoczyć, w dodatku nie musimy za nie płacić. Nieco mniej aktywna ostatnio AutoMapa również świetnie się sprawdza. Systemy „trafficowe” są lepsze z miesiąca na miesiąc a to jeszcze nie jest szczyt ich możliwości. Jestem w stanie wyobrazić sobie fakt, że kiedyś przyjadę do redakcji czy na spotkanie zupełnie bez korków. Dzięki tzw. „zielonej fali”, choć tu już wchodzimy w temat smart city i inteligentnych systemów transportowych.
W coraz większej liczbie aut mamy system automatycznego parkowania. Niedługo więc zapomnimy o kolizjach? Ja w swojej futurystycznej wizji widzę ludzi, którzy zamiast wjeżdżać na parking marketowy wysiadają z auta przed wjazdem i samochód sam znajduje miejsca…
– To już się dzieje, tylko w mikroskali. Co ciekawe, wiele nowych samochodów posiada systemy umożliwiające samodzielne parkowanie, lecz kierowcy z nich nie korzystają. Podobnie z innych dodatkowych funkcjonalności, jak np. concierge. Producentów aut czeka jeszcze dużo pracy, by to zmienić. Dołożyć funkcjonalność to jedno, sprawić, by z niej korzystano o wiele trudniej. Żeby jednak wszystkie auta w mieście samodzielnie parkowały? Na to jeszcze musimy poczekać. Tak jak na inteligentne parkingi, które poinformują auta o wolnym miejscu. Tu kłania się przyszłość integracji fabrycznych nawigacji z infrastrukturą miejską…

Paweł Kacperek (Connected Life)
Drony jako powietrzne taksówki
Koncerny zapowiadają, że za 10 lat będą nawet po polskich ulicach jeździły osobowe auta autonomiczne. To możliwe?
Gdyby ktoś mi powiedział, że za 3 lata po polskich drogach będą jeździły osobowe auta autonomiczne, popukałbym się w czoło. Ale o to, że za 10 lat na naszych drogach zobaczymy auta autonomiczne na naszych drogach – mogę się nawet założyć. Moim zdaniem problemem nie będzie technologia, a tym bardziej cena, lecz prawo oraz odpowiednia infrastruktura. Im szybciej rozpoczną się pracę nad tym elementem, tym lepiej. Prędzej zobaczymy jednak autonomiczne kombajny czy inne maszyn rolnicze z powodu łatwiejszych możliwości wprowadzenia do użytku.
Czyli barierę stanowi głównie prawo…
– Prawo, prawo i jeszcze raz prawo. To chyba najtrudniejszy aspekt zmian, nad którymi należy się pochylić. Począwszy od odpowiedzialności, poprzez ubezpieczenie, aż na analizie różnych niestandardowych zachowań kończąc. Nie brakuje opinii, że najbardziej niebezpiecznym elementem samochodów autonomicznych będzie człowiek. Zatem na etapie tworzenia regulacji, należy przewidzieć wszelkie możliwe i niepożądane interakcje człowieka ze sztuczną inteligencją, w jaką niewątpliwie zostaną wyposażone samochody autonomiczne.
Dzięki autom autonomicznym wypadki, kolizje będą stanowiły rzadkie epizody? Jeśli tak to może zamiast licznych kampanii i działań należy zainwestować jeszcze mocniej w tego typu technologię?
– I tak i nie. Jeśli po drogach będą jeździły tylko samochody autonomiczne, istnieje duże prawdopodobieństwo spadku liczby wypadków i kolizji. Natomiast podczas spotkania człowieka-kierowcy z maszyną wszystko się może zdarzyć. Chociażby wypadki mające miejsce w Stanach Zjednoczonych, szeroko opisywane przez media, dowodzą faktu, że główną przyczyną kolizji stanowił czynnik ludzki. Natomiast, gdy na ulicach zostaną tylko pojazdy autonomiczne, za jakiś czas powinno być bezpieczniej, tylko… gdzie ta przysłowiowa frajda z jazdy? Chociaż patrząc na to z zupełnie innej strony, może kolejne pokolenia wcale nie będą jej potrzebowały. Zmieni się model korzystania z pojazdów. Lada moment w Dubaju zostaną oddane do użytku publicznego autonomiczne drony pełniące rolę powietrznych taksówek. Dlaczego więc dzisiejszych samochodów nie miałyby zastąpić autonomiczne? Moim zdaniem wcześniej czy później to nastąpi.
Czekam na dobrze działający system e-call
Wracając do współczesności. Który z nowoczesnych systemów bezpieczeństwa w autach jest najlepszy? Wiem, każdy może uratować życie, ale mając do dyspozycji Lane Assist, Bliss, aktywny tempomat, wykrywanie znaków, automatyczne parkowanie i jeszcze kilka innych, zapewne ma pan swojego faworyta?
– No i tu pana zaskoczę, nie mam. Dla mnie chyba największym faworytem będzie wreszcie poprawnie działający e-call. Jeden duży, właściwie zintegrowany ze służbami ratowniczymi i miejskimi system mogący uratować tysiące ludzkich żyć. Chwilę przed wypadkiem samochód będzie wiedział, że dojdzie do zdarzenia i może od razu poinformować odpowiednie służby, by te już były w drodze. Niestety, jeszcze nie teraz i nie za rok, lecz prawdopodobnie wkrótce auto samo wezwie pomoc na miejsce wypadku. To i tak bardzo dużo.